Od 2002 roku odbyłem pięć pielgrzymek do miejsca, które inspiruje mnie najbardziej na świecie: Coney Island na wybrzeżu Brooklynu. Moim najczęściej fotografowanym miejscem jest restauracja Gregory & Paul na promenadzie, która niedawno została przemianowana na Paul’s Daughter. Założona przez Paula Georgoulakosa i jego najlepszego przyjaciela po przyjeździe z Grecji w 1962 roku, jego córka Tina prowadzi teraz program
Oryginalny budynek został zbudowany w 1939 roku, z zaokrąglonymi narożnikami i ozdobnymi drewnianymi filarami. Klasyk w architekturze nadmorskiej, został odnowiony w 2012 roku. Jednak naprawdę wyjątkowe jest to, że nadal zawiera wszystkie oryginalne, ręcznie malowane oznakowanie Gregory & Paul, z dziećmi z waty cukrowej Chiefito i Chiefita oraz Mr Shrimp wciąż dominującymi z przodu panele. Choć wygląda na genialny nowy projekt, nadal jest mi trochę smutno, że stary oryginał zniknął.
Rezonuje we mnie charakter ręcznie malowanych znaków zdobiących każdy wewnętrzny i zewnętrzny zakątek tej małej nadmorskiej budy, deklarujących dostępność takich przysmaków jak słonowodne toffi i kiełbaski heros - hot dog został wynaleziony na Coney Island. Ten ręcznie robiony etos jest tym, co najbardziej lubię w kolorowej estetyce Coney. Znaki były tworzone dla Paula przez dziesięciolecia przez tego samego autora szyldów, a teraz są przywracane przez brooklyńskiego artystę Stephena Gaffneya, który również stworzył nowy znak Paul’s Daughter, kiedy firma została przekazana.
Każdy przedmiot dostępny w szałasie jest przypadkowo napisany prawdziwym technicolorem na wszystkich ścianach; naiwnie genialne wykorzystanie wolnej przestrzeni reklamowej. Szyldownik wyciągnął nawet rękę do napisu „Proszę umyć ręce” w łazience dla pracowników. W restauracji panuje magicznie autentyczny wsteczny klimat, który jest wywoływany przez znaki. Miejsce to jest trwałą kapsułą czasu z lat 60.
Co dalej z rzeczywistością rozszerzoną? Dowiedz się, na Creative Bloq.